Co jest złego w genetycznej modyfikacji żywności [1] - niektóre odpowiedzi

W poniższym tekście odnoszę się do kilku najważniejszych problemów związanych z genetycznie modyfikowanymi organizmami (GMO). Wybór tych właśnie punktów wynika głównie z pytań, z jakimi spotykam się najczęściej.


Nasze pieniądze

Badania naukowe prowadzone są za pieniądze podatników. W przypadku wydania złotówki na badania genetyczne, nie można wydać tej złotówki na inne cele (np. rozwój i promocję rolnictwa ekologicznego w Polsce). Polska ma obecnie szansę stać się "ekologicznym gospodarstwem" Europy (niski poziom stosowania środków chemicznych, duża bioróżnorodność, niski poziom zużycia surowców nieodnawialnych/energii, mała wielkość gospodarstw, mała ilość odpadów z produkcji rolniczej, wysoki poziom zatrudnienia). Szansa ta jest zagrożona z powodu braku odpowiednich regulacji prawnych, środków finansowych itd. Zamiast inwestować w sprawdzony przez wiele pokoleń system rolniczy jakim jest rolnictwo ekologiczne, naukowcy/biznes (czytaj Monsanto, Ciba-Geigy, AgrEvo i inne) "wciskają" nam kolejne pseudorozwiązanie (po "zielonej rewolucji", pestycydach itd.) - GENialną żywność. I to za nasze pieniądze - jestem przekonany, że powinniśmy wiedzieć na co są wydawane. Na (nie)szczęście coraz więcej badań naukowych (także genetycznych) prowadzonych jest za pieniądze korporacji (czytaj wyciągnięte mniej lub bardziej uczciwie z kieszeni konsumentów, producentów, lokalnych społeczności itp.). Oznacza to z jednej strony "uwolnienie" naszych pieniędzy na inne cele, z drugiej jednak strony drastyczne ograniczenie kontroli i wiedzy, jaką ma społeczeństwo o "rozwoju" badań naukowych [2].


Ryzyko

Z wprowadzeniem GMO do środowiska wiąże się ryzyko przypadkowego krzyżowania się gatunków zmutowanych z gatunkami naturalnymi, np. w Australii miało miejsce takie skrzyżowanie, w wyniku, którego doszło do uodpornienia się chwastu na działanie herbicydu Roundap. Genetyczna modyfikacja może także zwiększyć ryzyko występowania alergii (np. modyfikacja soi przy pomocy genów orzecha brazylijskiego spowodowała, że zmutowana soja także wywoływała alergie). Zmodyfikowana kukurydza niesie niebezpieczeństwo wywołania uodpornienia na antybiotyk. Wreszcie sztuczne (bo zmodyfikowane) organizmy stanowią nieprzewidywalne ryzyko dla naturalnych ekosystemów - wprowadzone do środowiska będą konkurować z organizmami występującymi tam naturalnie. Jednak pełne ryzyko związane z genetyczną modyfikacją żywności jest trudne dzisiaj do określenia. Po pierwsze nie mamy zatem prawa, bez dostatecznych dowodów bezpieczeństwa, narażać obecnych i przyszłych pokoleń na nieprzewidywalne ryzyko związane z uwolnieniem GMO do środowiska - to zasada ostrożności i ją musimy w przypadku GMO stosować. Po drugie mamy wiele dowodów na to, że tzw. bezpieczne substancje okazały się po jakimś czasie szkodliwe i siłą rozpędu (czytaj m.in. nacisku potężnych korporacji je produkujących) są nadal szeroko wykorzystywane (np. DDT, PCB, freony, tworzywa sztuczne w tym PCW [3]), pomimo, że znane są szkodliwe a czasami nawet zabójcze skutki ich stosowania. W tej sytuacji zawczasu musimy powiedzieć STOP i powstrzymać się od dalszego "rozwijania" pewnych dziedzin nauki, a przynajmniej nie pozwolić aby merkantylny pęd biznesu (i jego pieniądze) pchał świat nauki i polityki do podejmowania przedwcześnie zbyt ryzykownych i nieodwracalnych decyzji.


Patentowanie (prywatyzacja) przyrody

Organizmy zmutowane, w przeciwieństwie do występujących naturalnie w przyrodzie, podlegają rygorystycznym przepisom patentowym. Stworzone super-rośliny czy super-zwierzęta są zatem własnością firmy X - ich "producenta". W przypadku wyparcia przez super-organizm, roślin czy zwierząt naturalnie występujących na danym obszarze [4] może dojść do sytuacji, w której lokalna społeczność zostanie okradziona z daru bioróżnorodności i będzie zmuszona do kupowania elementów przyrody od korporacji. Jest to krok ku prywatyzacji całej przyrody. Kolejne Genesis. Tym razem w roli Boga wystąpią Monsanto, Ciba-Geigy, AgrEvo i inne korporacje. Patentowanie mutantów może przynieść jeszcze jeden skutek - wzrost cen żywności. Ze względu na ogromne koszty, jakie ponoszą korporacje w prowadzenie badań nad modyfikacją genetyczną organizmów, co znajdzie swoje odbicie w cenach wyprodukowanych przez nich mutantów. Konsument jak zwykle zapłaci - chyba, że będzie miał wybór a to jest nasz postulat.


Polska genetycznym śmietnikiem?

W Polsce ze względu na brak przepisów broniących konsumentów i środowisko przed ewentualnością masowego stosowania GMO. Jak dotąd wprowadzono jedynie przepisy umożliwiające ich patentowanie. Nad przepisami regulującymi GMO pracuje Zespół ds. Organizmów Transgenicznych przy Ministerstwie Rolnictwa. Zespół ten tworzą naukowcy, którzy zajmują się inżynierią genetyczną. O żadnej konsultacji społecznej nie ma mowy.


Regulacje prawne

Według Federacji Zielonych przepisy dotyczące GMO powinny zawierać:

Dodatkowo Federacja Zielonych - Kraków proponuje dwa zapisy:


Więcej szczegółów na temat genetycznej modyfikacji żywności możecie znaleźć w publikacji; "Bawiąc się w Boga" autorstwa Izy Kruszewskiej, którą można zamówić w Wydawnictwie "Zielone Brygady", e-mail: zb@zb.most.org.pl.



  1. W Stanach genetycznie modyfikowaną żywność nazywa się Frankenfood - od Frankensteina i żywności (z ang. food)
  2. Symptomatyczny jest fakt, że coraz częściej w kontraktach podpisywanych przez instytuty naukowe z biznesem na wykonanie konkretnych badań, zawiera się klauzulę o zakazie publikacji wyników, co wiąże się z ochroną praw własności ale może być doskonale wykorzystane do manipulacji informacją.
  3. Na temat wpływu tworzyw sztucznych (i innych sztucznych substancji) na nas i na środowisko opublikujemy wkrótce w ZB podsumowanie książki opublikowanej w marcu tego roku w Stanach Zjednoczonych: "Our Stolen Future", Dutton Group, New York.
  4. Z podobną z punktu widzenia efektów sytaucją mieliśmy wielokrotnie do czynienia w przeszłości w przypadku przenoszenia gatunków naturalnych na obszary, w których naturalnie nie występowały.



Strona główna